niedziela, 26 września 2010

Gąsienica i Harry Potter.

Dziś odbył się 32 Maraton Warszawski i brałam w nim udział. (Oczywiście jako kibic, a nie biegacz.) Podczas gdy Mool kończył z wyróżnieniem kurs motorowodny, ja pomagałam Gosi kibicować Remkowi. Tym razem Remek postanowił przebiec maraton związany w gąsienicy i pobić rekord Guinnessa. Gąsienicy udało się osiągnąć metę (wielkie gratulacje dla wszystkich ją tworzących), dzień był przepiękny i bardzo słoneczny, a na polu kartek dostałam kolejne zlecenie. Tym razem kartka miała być dla 10-latka i musiała być z Harrym Potterem. A żeby zadanie było jeszcze ciekawsze dostałam do zapakowania klocki lego właśnie z Harrym Potterem (do tej pory nie wiedziałam nawet, że takie istnieją). Postanowiłam zapakować je do skrzyni prawie czarodziejskiej i przy okazji załapać się na moje pierwsze bajkowe Diabelskie Wyzwanie.









sobota, 25 września 2010

Urodzinowa z CPS.

Kolejna kartka powstała na urodziny mojego dziadka. Mapkę znalazłam na blogu Card Positioning Systems.







niedziela, 19 września 2010

Sowie pudełko.

W ostatni piątek Gosia i Remek (moi znajomi z pracy) urządzili parapetówę. Mieszkanie przefantastyczne, a impreza też niczego sobie.

Postanowiłam przygotować więc coś specjalnego, innego niż zwykle i przydatnego w domu. Nie powstała więc kolejna kartka tylko pudełko na herbatę. No i nie mogło oczywiście zabraknąć sowy, a nawet sów.





A tu środek i karteczki na nazwy herbat:


Kilka szczegółów:




I zawieszka na życzenia:

czwartek, 16 września 2010

Rocznicowa.

Kolejna moja kartka powstała z okazji 60 rocznicy ślubu moich dziadków. Zrobiłam ją na podstawie ostatniego szablonu z bloga Mojo Monday







Do jej zrobienia użyłam kwiatków, które upolowałam w żywym sklepie scrapowym, który ostatnio powstał we Wrocławiu. Ale to było niesamowicie fantastycznie przeżycie!

A oto jak na niego trafiłam. Dwa tygodnie temu wybrałam się z sis i kumpelą Dagą na weekend do Wrocka na zwiedzanie i poszukiwanie krasnali. Zaplanowałam więc przepełnioną turystycznie trasę, aż tu nagle, nie wiadomo skąd, wyskakuje mały przytulny sklepik z ręcznie robionymi drobiazgami (który nie był punktem zwiedzania ale szybko sie nis stał). Po bliższej obserwacji okazało się, że sklepik poza biżuterią, przedmiotami do domu i maskotkami ma w swojej ofercie rzeczy do scrapowania. Strasznie mnie to zaskoczyło. Szybko jednak się ogarnęłam i zaczęłam szaleć wśród kwiatków, naklejek, tuszy, papierów, dziurkaczy i innych przydasiów. Jak się dowiedziałyśmy od przemiłej sprzedawczyni Rupieciarnię (bo taką sklepik nosi nazwę) dopiero co założyła wraz z koleżanką. Zaczęłam nawet myśleć o przeprowadzce do Wrocławia bo dziewczyny z żywego scrapowego sklepu (Marta i Kasia) prowadzą także różne kursy i warsztaty. Rupieciarnia znajduje się na ul. Odrzańskiej 17c i jeśli będziecie we Wrocławiu to koniecznie tam zajrzyjcie.



Tu właśnie udokumentowane buszowanie po Rupieciarni.



Cała nasza trójka na rynku przy fontanie.



Ja z sis w wyskoku przy fontanie multimedialnej na tyłach Hali Tysiąclecia.



Tutaj na chwilę przed nocnym ruszeniem na miasto :)



I jeszcze z kawką :)

środa, 8 września 2010

Urodziny Taty.

Pod koniec sierpnia mój tata miał urodziny. Kartka z najserdeczniejszymi życzeniami oczywiście musiała być samochodowa. Postanowiłam więc zrobić podobną do wcześniejszej, zrobionej na Dzień Taty. I tak powstała kolejna kartka z wyścigowej serii.

Przy okazji załapałam się na wyzwanie City Crafter Challenge Blog, w którym chodzi o stworzenie kartki dla faceta.









Na kartce znajdują się trzy wyścigowo-rajdowe miasta i pasujące do nich papiery Basic Grey z serii Max & Whiskers, które upolowałam w Świecie Pasji oraz fantastyczny ćwiek ze sklepu scrap.com.pl.