sobota, 24 kwietnia 2010

Pech.

Ja to mam pecha. Rozchorowałam się i to kiedy? Akurat na weekend kiedy jest Craft Show.

Już wszystko było przygotowane, Ziuteczek zgodził się nas przenocować (cały weekend mieliśmy u niego zostać – wspaniały ten Ziuteczek), Mooluś nie marudził i zgodził się jechać ze mną (Mool woli jeździć w góry niż do miast ale dla mnie by się poświęcił), ja nie mogłam doczekać się swoich pierwszych scrapowych targów (od lutego odliczałam dni) i kolejnego spotkania ze Smokiem (dla którego straciłam głowę), wieczornych spacerów po Kazimierzu (oczywiście z zapiekanką od Endziora). Niestety zmogły mnie: prawie 39 stopni gorączki i inne objawy „prawie grypy”. Pechowy strasznie termin wybrało sobie to parszywe choróbsko.

Ech, przynajmniej kartki, które zaczęłam robić w środę udało mi się dzisiaj skończyć. Obie urodzinowe i wiosenne.

Fotki później bo dzisiaj już kiepskie światło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz