środa, 23 czerwca 2010

Dzień Taty.

Dziś jest Dzień Taty. Z tej okazji zrobiłam wyjątkową motoryzacyjno-wyścigową kartkę z autem specjalnie dla Taty.



(Ćwiek ze scrap.com.pl kupiony na targach scrapowych w Warszawie - było nieziemsko!)



Ale tak w ogóle to poczułam się jakby dzisiaj było moje święto. A to dlatego, że od dzisiaj mam ekspres do kawy i już jestem w trakcie pierwszej filiżanki, a właściwie pierwszego kubka tego fantastycznego napoju (mojego najulubieńszego kubka z niesamowitymi atomówkami, którego dostałam od genialnej sis). Lecz kawowy ekspres to nie wszystko! Od mojego kochanego Moolusia dostałam fenomenalny kalendarz scrapbookingowy.



Życzę wszystkim zaglądającym równie cudownego dnia!

niedziela, 20 czerwca 2010

Gratulacje sis!

Hip, hip hurra!!! Na cześć mojej sis! Serdeczne uściski i olbrzymie gratulacje, moja sis obroniła pracę licencjacką! Chcąc być dobrą starszą siostrą przygotowałam dla niej drobny upominek.

Prezent zawierał same najpotrzebniejsze rzeczy:


flaszkę w końcu trzeba oblać to fantastyczne wydarzenie,
gazetę z ogłoszeniami o pracę – w końcu jest absolwentem :)
bilety normalne – zniżka się skończyła
oraz jako, że na pewno będzie prowadzić własny interes – książka z biznesowymi poradami.

Ale chyba najbardziej ucieszyła się z opakowania prezentu, bo nie był to zwykły, jakiś tam pojemnik tylko pudełko na kapelusze z Audrey Hepburn (czyli idolką mojej sis).



No i dodatkowo zrobiłam też zna tę okazję kartkę.



piątek, 18 czerwca 2010

Słońce, smok i zapiekanki.

W ostatni weekend byliśmy w Krakowie. Jeju jak ja uwielbiam to miasto! Pogoda była fantastyczna, bardzo, bardzo gorąca i słoneczna, nawet przyróżowiłam sobie trochę ramiona :)

Oczywiście zaliczyłam wszystkie punkty mojej „list rzeczy do zrobienia w Krakowie”.

Czyli:
Odwiedziłam mojego najulubieńszego smoka. Czy on nie jest fantastyczny?!



Zjadłam pyszną zapiekankę na placu Nowym (a nawet dwie :)).
Pospacerowaliśmy po Kazimierzu i wstąpiliśmy tam do kilku klimatycznych knajpek.
Powłóczyliśmy się po rynku i plantach. Widzieliśmy też dziwną sztukę współczesną porozstawianą po mieście w ramach akcji Art Boom Tauron Festiwal.

Poza tym wreszcie weszłam na wierzę mariacką, gdzie pan trębacz poopowiadał nam o swojej pracy. Jeździliśmy na rowerach, wypożyczyliśmy takie z koszyczkami i pojechaliśmy na Błonia. A i nie uwierzycie – jeździłam gokartem. Na razie nie jestem wcieleniem prędkości, za to Mool to prawdziwy mistrz kierownicy. No i spełniłam jedno ze swoich marzeń – wypuściłam balonika z helem w powietrze i to jeszcze z krakowskiego rynku :)

W Krakowie przenocowali nas nasi znajomi Beata i Krzyś, więc postanowiłam zrobić dla nich kartkę, dziękując za miłe nas przyjęcie.

piątek, 11 czerwca 2010

Wyjazdowo.

Mam teraz czas wyjazdowy. W zeszłym tygodniu, podczas bożocielnego weekendu byliśmy w Bieszczadach. I chyba mi się nawet podobało. Poza chodzeniem po górach, pięknymi widokami, grzanym winem i miłym towarzystwem, trochę podszkoliłam jazdę autem. I nawet mam za sobą pierwsza drogową kontrolę przez Straż Graniczną. A tak było w Bieszczadach:

Tu ja odpoczywająca:


Tu ja zdobywająca szczyty:


Tu kwiatki od Moola dla mnie. Zostawiliśmy je tam gdzie były i za pół roku sprawdzimy jak się mają :)


Na ten weekend wyjeżdżam do Krakowa, znowu będę mogła odwiedzić Smoka. Super ekstra bombowo!!! Do tego zrobiło się bardzo, bardzo ciepło, wreszcie nie marznę i mogę przerzucić się na letnie ciuchy. Przy okazji okazało się, że mam mały niedobór sandałów – no cóż, czas na zakupy (kolejne super :) )

A co do scrapowania to jakoś tak wyszło, że po tych wszystkich królikach, kurczakach i sowach mam dość dłubaniny przy kartkach i dostałam natchnienie na proste kartki, bez skomplikowanych elementów.

Taką zrobiłam dla rodziców na rocznicę ślubu: